Poprzednia strona Spis treści Nastepna strona   55
                                                

Patryk "Paweł Romanowicz" Stanik


Dla wielu z nas nadchodzą bardzo ciężkie czasy. Starożytni nawet nie znali takich niebezpieczeństw, nie potrafili sobie filozofowie ich wyimaginować. Groza gęstym cieniem spowije nasze umysły, nasze ciała, nasze serca będą pod wielkością grozy maleć i epileptycznie drgać, szarpać się we fluksji. Nadchodzi Matura.



ROZTERKI
Wielu psychologów powie Wam, że wyznanie potrafili jakoby oczyścić, albo przynajmniej uspokoić człowieka. Być może, jednak zachowują się oni, jakby nigdy nie pisali Matury! Zastanawiam się, skąd geneza egzaminów tak ważnych a tak krótkich. Egzamin dojrzałości, jak kiedyś szumnie go nazwano – to zupełnie nietrafna nazwę, ale powiem więcej – to nazwa szkodliwa. Skądinąd wiadomo powszechnie, że niektórzy ludzie dojrzewają bardzo wcześnie, inny nie dojrzeją nigdy. Zgadzam się, pracowitość jest ważna, a wiedza tak samo potrzebna do przyszłej pracy jak i do godności, bo wstydzimy się, nie wiedząc czegoś (żeby nie przytoczyć przykładu któregoś z odcinków Najsłabszego ogniwa Pana Kazimiery Szczuki, kiedy to jedna uczestniczka programu, nauczająca studentów, z iście "kurwikowskim" błyskiem w oku stwierdziła, że Madryt leży we Włoszech...). I to jest najgorsze, dramatyczne rozdarcie w duszy młodego człowieka – nauka, pracowitość szeroko pojęta, ale i zabawa i chęć zabawy, zupełnie naturalna w tym wieku. Dorastanie musi być wchodzeniem w dorosłość, a nie możność wyrobienia dowodu. Zastanawia mnie, dlaczego okres dorastania uważany jest za buntowniczy i burzliwy. Wtedy w człowieku budzi się świadomość, zaczynamy rozumieć, na czy polega świat. Najwyraźniej nie nastraja to specjalnie pozytywnie, szczególnie jak widzimy kpiny tych, którzy już są „za” - czyli dorosłych. Jednak czasem i oni starają się pomóc zrealizować nasze utopie, marzenia, ideały, choć wiedzą, że to się nie uda, że polegniemy, że to nie jest możebnym. Zda się człowiekowi, że oni widzę siebie samych za młodu w nas, nie skażonych jeszcze. Ignorancja to błogosławieństwo, mówi się, i oni widzą tą niewiedzę raczej niż ignorancję w nas. Tą, mimo dorastania, miłość do świata, który fantomiczne daje nam tyle możliwości. Dojrzewanie to znaczy nie tylko poznawanie brudów życia, to też uspokajanie się. Jednak egzamin dojrzałości jest tak bardzo przeżywany tylko z powodu jego ważności. Mówi się, że bez matury życie się kończy. Że nie ma ponownej próby. I to jest całkiem racjonalne w czasach, kiedy „czas to pieniądz” i nic więcej. Czas stracony jest największą porażką, to fakt. Tylko że to wcale nie musi być czas stracony, ale to rozumieją już dojrzali, spokojni.

CORAZ WIĘCEJ ROZTEREK
Nie muszę pisać, że nie ma mowy o graniu w tym okresie. Powodów jest kilka, od tych najbardziej prozaicznych (brak czasu) po złość nawet, jakby to gry nas oszukiwały przez cały czas. Bo one są proste, bo w nich nie znajdziemy tak bardzo skomplikowanych uczuć jak w prawdziwym życiu. Bo trudność w grze polega tylko na zabiciu silniejszego przeciwnika, kiedy w życiu zabijanie nie wchodzi w grę (i nie chodzi mi o kodeks karny, a raczej o niematerialność wroga, często też my sami jesteśmy swoimi największymi wrogami). Tak naprawdę felieton powinien zawierać jakąś ogólną myśl przeplatająca się przez cały tekst – tutaj w tej roli występuje, zdaje się, nerwica przedmaturalna, jednako możemy ją co najwyżej nazwać, bo nie nań żadnego lekarstwa. Można dyskutować długo i namiętnie czy takie lekarstwo jest potrzebne, wszak stres czasem działa pozytywnie. Każdy wie jednakowoż, że nie chodzi o sam egzamin, my to wiemy. Oczywiście, zdać dobrze i dostać się na dobre studia to istotne, ale lęk przed egzaminem dojrzałości to lęk przed tym właśnie słowem, a raczej nieznanym, jakie się za nim kryje – dojrzałość.
Dojrzewanie to kompletne przemeblowanie życia, tym bardziej jest więc ono przerażające, gdyż rzeczy nieznane takimi są. Grechuta śpiewa w piosence, że ważne ą tylko te dni, których nie znamy. I ma rację, ale nie nie znaczy to, że dni o których on mówi to dni z przyszłości. Możemy nie znać zupełnie siebie samych, a ważnym jest się odszukać. Dlatego nie wszyscy dorastają, nie wszyscy bowiem potrafią się znaleźć. Ale odsetek tych zagubionych wśród młodych ludzi jest największy – i to jest całkiem normalne, co nie znaczy, że pożądane.

GDZIE IDZIEMY?
System, który ocenia człowieka na podstawie jednego egzaminu, który uważa się za wielce stresujący, jest chory. Anglistka mówiąca, że nerwy potrafią obniżyć o dwa stopnie nasze umiejętności ma rację, jednak nie jest to sprawiedliwym. Można polemizować o ważności odporności na stres i z tym się zgadzam. W gruncie rzeczy każdy przejdzie to samo i zapomni o całej sprawie już po kilku tygodniach, będą inne problemy na drodze życia do rozwiązania. Ale człowiek ma to do siebie, że widząc przed sobą mur, nie widzi nic poza nim.
Istnieje także opinia, że poruszamy się w zupełnej ciemności, gdzie czasami tylko ktoś śmiały złapie nas za rękę i poprowadzi w pożądanym kierunku. Kto to jest? Osoba, którą kochasz. Nie ma większej podpory w ciężkich chwilach, wspanialszego kojenia nerwów nad szepty kierowane prosto do ucha. Wszyscy wiemy, że jest coś więcej poza całym tym wyścigiem szczurów – mało tego, że to wyścig szczurów jest na uboczu. Ważnym jest, by nie przymierać głodem, jednak ważniejszym – by kochać. Przypomina mi się zdanie Tewji, głównego bohatera „Skrzypka na dachu”, kiedy mówi o swojej córce i jej mężu, żyjącymi w biedzie : „Są tak zakochani, szczęśliwi, że nie zauważają nędzy, w jakiej żyją”. I czy to jest oszukiwanie się, wkładanie różowych okularów? Przeciwnie, to jest prawda, bo szczęścia się nie nauczymy, szczęścia nie kupimy. I to jest pokrzepiające. To uspokaja. Tam ktoś jest, ktoś, kto był i będzie, osoba, która w odpowiednim momencie wyciągnie do nas rękę, kiedy wir przygnębienia będzie starał się nas wciągnąć. Dla niektórych będzie to Bóg, dla innych osoba, którą się kocha. Być może te dwie osoby w jednym – Bóg, poprze doskonałą istotę, którą stworzył, mówi nam, że żyć się opłaca. Nie lękajcie się – powiedział papież i powtarzał to ostatnio. Czy to ważne? Na pewno, szczególnie podczas dorastania, jednakowoż ważnym jest też utrzymać w sobie wiarę w człowieka. Historia dawała nam aż za dużo powodów, by to wiarę podkopać, ale nie dajmy się zwariować – istnienia Boga nie udowodniono. A człowiek jest. I będzie. Co to ma wspólnego z maturami? Bardzo dużo, bo to, co robimy, bardzo rzadko, a może nigdy, robimy tylko dla siebie. Ale też nie tylko my idziemy naszą ścieżką życia – po bokach zawsze kroczy ktoś, kto nas może wspomóc. I choć czasem mamy poważnego doła, to wtedy tym bardziej musimy myśleć w ten sposób – że tam ktoś jest.
Tymczasem czas leci, wino się leje, uczymy się, jemy, śpimy. I tak naprawdę tak pozostanie, możemy jednak robić jeszcze inne rzeczy. Jakie? Sami sobie zmiarkujcie.


Poprzednia strona Spis treści Nastepna strona   54